Translate

poniedziałek, 30 marca 2015

Krótkie sprawozdanie


Skoro nadeszła sobota, 28 marca, nastąpiło również spotkanie nalewkowe. Cóż to się na nim działo! Słowo nie wypowie, pióro nie opisze, co najwyżej można postarać się zdać krótką relację, która jedynie w ogólnym zarysie przedstawi to, co miało miejsce.
Otóż, zgodnie z planem, zebraliśmy się w zacnym gronie około 16.00. Najpierw przyszli Ilona z Tomkiem oraz Łukasz, później dołączył Jerzy, a na końcu Iza z Grześkiem i najmłodszymi uczestnikami spotkania - Tosią i Jasiem. Od razu uspokajam - nie doszło do żadnej demoralizacji dzieci, nie podawano im alkoholu, nie zmuszano do picia, ani nie dochodziło do innych zachowań niestosownych. Młodzież miała natomiast okazję skorzystać z kącika zabaw dziecięcych, który w Bioculturze jest naprawdę rozbudowany i niebanalny.

Lista nalewek, jakie wzięły udział w spotkaniu jest równie długa, co uczestników. Poza moimi, które zapowiadałem już wcześniej (wiśniówką, gruszkówką, likierem staroświeckim, nalewką z czarnego bzu i imbirówką) pojawiły się wiśniówka i mirabelkówka przyniesione przez Łukasza, głogówka od Jurka i smorodinówka od Grześka.
I zaczęła się degustacja. O tym można by dużo pisać. Kolejne trunki lądowały w kieliszkach i od razu budziły różne opinie, nierzadko głęboko sprzeczne. To, co dla jednych było świetnym likworem - u innych budziło mieszane uczucia. Dość powiedzieć, że gdybym miał wymienić te napitki, które zasmakowały mi najbardziej, to wskazałbym głogówkę (w ogóle nie spodziewałem się, że może mieć ona tak elegancki i złożony smak), mirabelkówkę (kwaskowata i bardzo orzeźwiająca, mimo wyczuwalnej mocy alkoholowej) oraz smorodinówkę (intensywna i owocowa w smaku).
Nalewki spływały do kieliszków i gardeł, butelki stopniowo się wyczerpywały, nastroje biesiadników były doskonałe, a czas płynął. Ilość wątków i poruszanych tematów, tudzież żartów i facecji trudno wręcz zliczyć. Ale niestety - w końcu nadeszła 22.00 i trzeba się było pożegnać. Myślę jednak, że ten sukces należy powtórzyć i początek jesieni byłby chyba dobrym momentem.

Wszystkim Uczestnikom, którzy zdecydowali się spędzić z nami sobotnie popołudnie i wieczór bardzo dziękuję. Tych, którzy nie byli, od razu pocieszam - pewnie będzie okazja do nadrobienia.

W niedzielę trudno mi było podnieść się z łóżka. To pewnie efekt przesunięcia godziny do przodu.

6 komentarzy:

  1. A cóżby innego moglo przeszkadzać podniesć się z łóżka. Tylko zegar..

    OdpowiedzUsuń
  2. Duchem byłem z Wami. :) W sobotę degustowałem kilka nowych smaków. Bardzo dobra okazała się nalewka jeżynowo-malinowa oraz cytrynówka z miodem, imbirem i lawendą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Za jakiś rok będę miał już swój spory zapas nalewek i chętnie się pojawię na spotkaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna inicjatywa, naprawdę miło było wymienić się pomysłami i spostrzeżeniami. Czekam na kolejne takie imprezy. Na następne spotkanie obiecuję wezmę głogówkę z cytryną, sam zaś po tym spotkaniu zaplanowałem już produkcję imbirówki i mirabelkówki, orzechówkę zaś będę słodził miodem gryczanym (wedle pomysłu Tomka) ale na pewno wypróbuje również toffi... :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A naleweczkę z mirabelki żółtej w towarzystwie kardamonu Panowie degustowali?. A może z berberysu leśnego z nutką wanilii? to takie moje cudeńka. Tak, tak towarzystwo po fachu ma czym się chwalić:). Spotkanie musiało być naprawdę interesujące...ach

    OdpowiedzUsuń
  6. Berberys z nutką wanilii? To brzmi bardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń