Translate

czwartek, 5 grudnia 2013

Kminkówka


Nalewka, o której dziś piszę nie każdemu zasmakuje. Tego jestem pewien. Myślę też, że niektóre Panie czytając o proponowanym sposobie jej podania zmarszczą noski i wykrzykną mais c'est vulgaire!, czy coś w podobnym stylu (a niekoniecznie po francusku). Jednak ponieważ zima nadchodzi wielkimi krokami (wczoraj widziałem pierwszy padający śnieg w tym sezonie) warto zamieścić na blogu przepis na tę bardzo zimową nalewkę.


Kminkówka jest diametralnie różna od nalewek, które do tej pory omawiałem w moim blogu. Mało słodka i intensywnie ziołowa - oto jej najważniejsze cechy. 'Ziołowa' nie jest najtrafniejszym określeniem, alkohol ten po prostu smakuje niemalże jak rozgryzione ziarenka kminku, co dla niektórych ludzi jest zupełnie nie do przyjęcia. Jednak mnie ta nalewka kojarzy się ze środkiem zimy. Może dlatego, że kminek znajduje się zwykle w potrawach typowych dla kuchni polskiej o tej właśnie porze roku - pieczonej wieprzowinie i bigosie?
Kminkówka jednak nie jest polską nalewką, jej korzenie tkwią w Niemczech i Holandii, gdzie już podobno w XVI wieku destylowano tzw. kümmel, mocny alkohol aromatyzowany kminkiem. Stamtąd, w XVIII wieku przeszła do Rosji, do Polski zagościła niejako przy okazji. Jednak nie sądzę, aby proponowana przeze mnie kminkówka była dokładnie tym trunkiem, o którym mowa. Tamta jest bowiem destylatem, a więc alkoholem wypalanym z zacieru z dodatkiem kminku, ja zaś proponuję aromatyzowanie alkoholu rektyfikowanego nasionami kminku. To jednak jest pewna różnica.

Przepis na tę nalewkę jest prosty:
2 łyżeczki nasion kminku
0,5 l wódki (40%)
łyżeczka cukru

(wychodzi z tego niecałe pół litra napitku)


Kminek lekko ucieramy w moździerzu tak, by rozbić przynajmniej część ziaren (znacznie ułatwia to ekstrakcję). Dodać do niego cukier i zalać wódką. Ostawić na trzy tygodnie w ciepłe miejsce (temperatura pokojowa już wystarczy). Po tym czasie przefiltrować, przelać do butelki i poczekać dziewięć tygodni.

Należy pamiętać, że kminkówka z racji swojego intensywnego smaku i aromatu powinna być podawana w sposób specyficzny, odbiegający od przyjętego w przypadku innych nalewek.

Przede wszystkim podaje się ją zmrożoną w zamrażalniku. Po drugie powinna być serwowana wyłącznie do specyficznego rodzaju jedzenia: ciężkiego i zawiesistego. W literaturze fachowej spotkałem się z radą, by jako zakąskę do niej podawać razowy chleb z pieczoną wieprzowiną na zimno i kiszoną kapustą z kminkiem. Ja wypróbowałem nieco inny wariant - kminkówka stała się dodatkiem do obiadu składającego się z pieczonej golonki w towarzystwie duszonej kapusty kiszonej z kaszą jęczmienną i opiekanych ziemniaków. Zero zieleniny. Żadnych sałatek, kiełków, wegańskich cudactw czy chudego kurczaka. Kminkówka okazała się w tym połączeniu wybornym kordiałem. Myślę, że w przyszłości zmniejszę ilość cukru, ponieważ wyczuwalna słodycz trochę mi przeszkadzała. Ale smak kminku wzmocniony alkoholem doskonale pasował do tego jedzonka. Polecam.

7 komentarzy:

  1. wg. tradycji stosuje się do ryb, radzę spróbować ze śledziem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, ze śledziem też jest bardzo smaczna.

      Usuń
  2. No i narobiłem sobie apetytu ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kminkówkę pijam ze szklanką. 200 ml alaszu i szklanka. Pierwyj sort i skolka godna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. Co myślisz o zrobieniu kminkówki na bimbrze?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry,
      Zależy co się rozumie przez "bimber"... :) Po destylacji - filtracji - powtórnej destylacji otrzymuje się "produkt" ok. 75 procentowy. Krystalicznie czysty i całkowicie bezzapachowy
      Przepraszam, że może trochę nie na temat, ale... użyłem takiego "produktu" do nalewek i jestem zachwycony efektem; a wychodzi o wiele taniej niż zakup spirytusu w sklepie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Jeśli bimber jest rzeczywiście dobrej jakości, nic nie stoi na przeszkodzie wykorzystaniu go.

      Usuń