Translate

środa, 30 stycznia 2013

Nalewka czosnkowa

W poprzednim wpisie wspominałem o zdrowotnej nalewce z czosnku. Dziś rozwinę ten wątek.
Jest to dość szczególny wyrób. Podobno posiada niezwykłe zalety i doskonale wpływa na zdrowie. Jan Rogala w recenzowanej wcześniej książce pisze o nim następująco: W 1971 roku wyprawa UNESCO znalazła w jednym z tybetańskich klasztorów receptę na "eliksir młodości" (nalewkę czosnkową) datowaną na IV - VI wiek przed naszą erą. Nalewka czosnkowa oczyszcza organizm z odkładającego się tłuszczu, wypłukuje nie rozpuszczony wapń, szybko poprawia przemianę materii, oczyszcza naczynia krwionośne, zapobiega zawałowi serca, paraliżowi, powstawaniu nowotworów, likwiduje szum w głowie, poprawia wzrok, odmładza organizm. Ma właściwości moczopędne, wykrztuśne i znieczulające (uśmierzające ból) (s. 9). W innym źródle przeczytałem na temat tej nalewki, że jest to najstarszy na świecie środek homeopatyczny. Brzmi całkiem interesująco.

piątek, 25 stycznia 2013

"Nalewki zdrowotne"

Nie wymyślam przepisów, według których robię nalewki. Pod tym względem jestem raczej wtórny - wychodzę z założenia, że jest ich naprawdę bardzo dużo i zanim zacznę tworzyć własne receptury, lepiej jest wypróbować to, co zrobili inni. Jest to o tyle łatwe, że na rynku można znaleźć stosunkowo dużo książek z gotowymi przepisami. Myślę, że w blogu poświęconym nalewkom nie może zabraknąć recenzji tych opracowań.
Dziś zaczynam od treściwej książeczki zredagowanej przez Jana Rogalę Nalewki zdrowotne, czyli 102 przepisy na alkohol, który wspomaga organizm. Mam do niej spory sentyment, bo to pierwszy zbiór przepisów na nalewki, jaki trafił do moich rąk.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nalewka figowo - śliwkowa

Na ogół staram się wytwarzać nalewki, które już znam. Nie dlatego, żebym był podobny do inżyniera Mamonia, który lubił to, co już znał, ale dlatego, że w swojej karierze przetestowałem już sporo przepisów. Efekty niektórych przypadły mi do gustu, innych - nie i dzięki temu mogę mieć wiele rodzajów nalewek bez konieczności sprawdzania nowych receptur.
Jednak czym byłoby życie, gdyby zrezygnować z prób, nawet jeśli wiążą się z nimi błędy? Posiadanie wypróbowanych przepisów wcale nie oznacza, że mamy osiąść na laurach i nie interesować się nowościami. Dlatego postanowiłem wypróbować nalewkę śliwkowo - figową. Jest ona dość łatwa, przygotowanie nie zabiera dużo czasu, więc spokojnie można ją przetestować.

czwartek, 17 stycznia 2013

Słoje

Nalewka miodowa nastawiona, trzeba poczekać jeszcze kilka tygodni. Następne też stoją i czekają, więc w najbliższym czasie nie będę przygotowywać nic nowego. Po prostu brak miejsca i naczyń. A ten problem wiąże się z pytaniem: w czym najlepiej jest robić nalewki?
Jest wiele możliwości, różnych, jak twierdził pewien bohater Dziewczyn do wzięcia. Jednak nie wszystkie są równie dobre. Pojemnik, w którym przygotowujemy nalewki powinien mieć kilka cech kluczowych:

- wykonanie ze szkła (tworzywa sztuczne czy metal nie dyskwalifikują, ale szkło jest najlepsze ze względu na to, że nie przekazuje zapachów, nie koroduje, jest na tyle przejrzyste, że widać, co dzieje się w nalewce)
- objętość przekraczającą 2000 ml (mniejsze naczynia się nadają, ale wyłącznie do małych nastawów, ewentualnie do przygotowywania półproduktów)
- szeroki otwór (umożliwiający wkładanie większych owoców, choćby pomarańczy, a także ułatwiający czyszczenie)
- szczelnie przylegającą pokrywkę (nie musi być to zamknięcie hermetyczne, ale takie, które utrudnia parowanie na zewnątrz, uniemożliwia dostawanie się zanieczyszczeń, owadów i innego tałatajstwa).

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Miodówka





Miodówka jest jedną z moich ulubionych nalewek i z czystym sercem polecam ją każdemu. Dość łatwo ją przygotować, nie trzeba długo czekać na efekty, a smak i aromat... cóż, z pewnością nie pozostawiają obojętnym. Jest to nalewka, którą we własnej nomenklaturze nazywam zimową: ciężka, aromatyczna, słodka (choć z wyraźnym akcentem goryczy). Taka, którą aż chciałoby się wypić po powrocie do domu w zimowy dzień. Latem nie sprawdza się tak dobrze, chyba, żeby zrobić z niej coś w rodzaju drinka. Ortodoksyjni miłośnicy nalewek pewnie się oburzą: co? Drink z nalewki?! Czemu nie? Zwłaszcza, że smakuje naprawdę dobrze – trzeba po prostu dodać zimnej wody gazowanej (w ilości adekwatnej do własnych oczekiwań) i ewentualnie plasterek cytryny. Bardzo dobrze się sprawdza, bo smak i aromat zostaje, natomiast rozgrzewająca moc słabnie, co w końcu latem jest pożądane.

sobota, 12 stycznia 2013

Niech trwają nalewki!

Picie wina - to jest życie, degustacja wina - to nauka, rozmowa o winie to sztuka stwierdził kiedyś Henri Beraud i to zdanie można z całą pewnością zastosować także do nalewek. Zajmuję się nimi od kilku lat i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jeśli odnieść się do tego cytatu, to dopiero zaczynam życie, powoli się uczę, a artysta ze mnie początkujący. Jednak moje doświadczenia w tej materii są na tyle zadowalające, że mogę się nimi podzielić z Czytelnikami, którzy zechcą poświęcić choć trochę czasu temu blogowi.
Moja przygoda z nastawianiem nalewek zaczęła się mniej więcej 10 lat temu i przechodziła różne fazy - od ogromnej fascynacji po głębokie uśpienie. Jednak z biegiem czasu zorientowałem się, że wśród bliższych i dalszych znajomych stopniowo rozwija się zainteresowanie tą sztuką kulinarną, podczas spotkań towarzyskich degustuje się własne wyroby, omawia przepisy, planuje kolejne kroki. Jest to chyba dowód na sygnalizowany przez znawców tematu renesans nalewek w Polsce. Myślę, że wynika to z dużej atrakcyjności nalewek nie tylko jako napojów miłych podniebieniu, ale także - i to nie jest za duże słowo - jako dzieła, które wymaga czasu, uwagi, staranności (pieniędzy również), lecz potrafi odwdzięczyć się nie tylko smakiem, ale również ogromną satysfakcją. To właśnie ona mobilizuje do sprawdzania kolejnych przepisów, modyfikowania już wypróbowanych i - co chyba najtrudniejsze - cierpliwego, wielomiesięcznego oczekiwania, aż wyrób będzie nadawał się do picia.
Właśnie o tym chcę pisać w blogu. O przepisach, które warto wypróbować, o smaku gotowych wyrobów o praktycznych kwestiach związanych z wytwarzaniem nalewek. Przy okazji pewnie poruszę kilka innych tematów związanych z samodzielnie wykonywanymi alkoholami, bo przecież nie tylko nalewki można tworzyć w warunkach domowych. Żałuję jedynie, że choć będę mógł opisywać walory smakowe, degustacja w trybie on-line jest (przynajmniej na razie) niemożliwa.