Translate

wtorek, 25 lutego 2014

Nalewka z arcydzięgla

(źródło: http://ziola.pisz.pl/wp-content/uploads/2012/02/Arcydziegiel-litwor.jpg)

O arcydzięglu dużo słyszałem. Od wieków jest otoczony legendami i mitami o boskim (anielskim) pochodzeniu. Rzeczywiście, jego walory lecznicze i smakowe czynią go gatunkiem unikatowym, zwłaszcza w naszych szerokościach geograficznych. Nie tylko zresztą naszych, ponieważ ta roślina równie dobrze czuje się w klimacie środkowej Europy, jak i Skandynawii czy Grenlandii. A to już samo w sobie jest szczególne. O arcydzięglu i jego możliwym wykorzystaniu bardzo zajmująco opowiada Klaudyna, ja jedynie dodam, że można go nie tylko zjadać w różnych formach, ale także wykonać z niego instrument muzyczny. Robili tak Samowie (Lapończycy), którzy poprzez nacinanie kawałka pustej w środku łodygi uzyskiwali proste fleciki.

wtorek, 18 lutego 2014

Nalewka rosyjska


Sezon owocowy w odległej przyszłości. Dopóki nie nadejdzie, trzeba nastawiać nalewki na tym, co dostępne. Taka właśnie jest proponowana dziś nalewka rosyjska. Właściwie to nie wiem, czemu rosyjska. Może przepis na nią przywiozła do Polski rodzina białogwardyjskiego generała? Albo wymyślili ją emigranci w Paryżu tęskniąc za smakami ojczyzny? A może (i ten pomysł jest mi najbliższy) serwowano ten trunek w traktierniach Imperium od Warty do Sachalinu? Być może nim się rozgrzewano, leczono chandrę i przy nim ubijano interesy?

środa, 12 lutego 2014

Nalewka herbaciana

 

Wprawdzie w niedzielę pisałem, że mam pewne kłopoty z natchnieniem do robienia wpisów na blogu, ale nie ma sensu zbyt poważnie traktować takich deklaracji. Za często bowiem okazuje się, że to, co górnolotnie nazywamy brakiem natchnienia można całkiem przyziemnie określić lenistwem. Być może tak właśnie jest w moim przypadku, ponieważ okazało się, że spokojne przejrzenie książek z przepisami nalewkowymi bardzo szybko przełożyło się na pomysł nowego zestawienia smaków - nalewkę herbacianą.

niedziela, 9 lutego 2014

Chwila prawdy


Moja blogowa aktywność praktycznie spadła do zera. Można to tłumaczyć różnie. Nowym rokiem. Zaganianiem w pracy (pracach). Rozlicznymi obowiązkami powodującymi, że dzień kończy się o 00:30 i trzeba iść szybko spać. Jednak powiem szczerze - mam kryzys natchnienia. Skończyły się pomysły i przepisy na nalewki zimowe, do wiosny i lata jeszcze daleko i trudno wpaść na pomysł wart wpisu na blogu. A pisać o niczym - głupio.