Przedwczoraj późnym wieczorem wracałem ze spotkania towarzyskiego. W głowie trochę się kręciło, w brzuchu błogo grzała wyborowa w towarzystwie piersi kurczaka nadziewanej fetą i suszonymi pomidorami. Tymczasem pod butami skrzypiał szron a powietrze było przenikliwie zimne. Zima, zima - chodźże szybciej, ogrzej się na kilka chwil - przemknęło mi przez głowę. I zaraz później pomyślałem, że skoro nadchodzi zima, trzeba zrobić krupnik.
Ten trunek nie ma od jakiegoś czasu łatwego życia w Polsce, gdyż w majestacie prawa renoma tego staropolskiego alkoholu jest systematycznie niszczona. O ile bowiem tradycyjny krupnik to napój powstały z połączenia aromatyzowanego korzeniami miodu i mocnego alkoholu, o tyle od jakiegoś czasu można kupić wódkę, która z krupnikiem nie ma nic wspólnego poza nazwą, jest bowiem wyłącznie roztworem spirytusu bez jakichkolwiek dodatków zapachowo - smakowych. Nie wiem, czemu taka praktyka jest możliwa, w każdym razie tak niestety się dzieje, zatem ważne z edukacyjnego punktu widzenia jest przypominanie przy każdej okazji, czym jest prawdziwy krupnik. To doskonały napój na zimę. Można go przyjmować na zimno i na ciepło, zależnie od upodobań i zawsze doskonale rozgrzewa. A do tego okres oczekiwania aż się "przegryzie" wynosi zaledwie tydzień, jest więc, jak na nalewkę, śmiesznie krótki. Istnieje wiele przepisów krupnikowych, ja znam następujący:
1/2 l miodu (dowolnego, ja stosuję gryczany, który jest ciemny i nieco "szorstki" w posmaku)
1/2 l wody
1 l spirytusu (95%)
5 ziaren ziela angielskiego
5 goździków
kawałek kory cynamonu
pół laski wanilii
szczypta gałki muszkatołowej
kilka kawałków suszonej skórki pomarańczowej
(w efekcie otrzymujemy około 1,3 litra napitku)
Miód wlewamy do garnka, dodajemy przyprawy i podgrzewamy aż do zagotowania (trzeba uważać, ponieważ mocno się pieni), wlewamy wodę (jeszcze bardziej uważać) i zagotowujemy (tu już uwaga musi być napięta do ostatnich granic). Kiedy cały roztwór się chwilkę pokotłuje (2-3 minuty) odstawiamy go, aby nieco przestygł. Nie musimy czekać, aż zrobi się zimny, chodzi jedynie, by nie był bardzo gorący. Po lekkim przestudzeniu wlewamy spirytus, mieszamy i całość przelewamy do słoja, w którym wcześniej umieściliśmy kilka kawałków suszonej skórki z pomarańczy. Odstawiamy na dobę.
Po tym czasie filtrujemy. Trochę to trwa, ponieważ z miodu wydziela się dużo pyłku kwiatowego przybierającego postać szlamowatego, szarego osadu. Dlatego przefiltrowanie tej ilości krupniku zajmuje około doby. Trzeba się uzbroić w cierpliwość
Przefiltrowany trunek rozlewamy do butelek. Podobno (ale nie wiem dlaczego) krupniki i inne nalewki na miodzie powinno się przechowywać w butelkach kamionkowych. czemu tak jest, nie wiem, być może to zabobon, ale na wszelki wypadek już jakiś czas temu zaopatrzyłem się w kilka takich flaszek.
Po tygodniu krupnik nadaje się do picia.
Po tym czasie filtrujemy. Trochę to trwa, ponieważ z miodu wydziela się dużo pyłku kwiatowego przybierającego postać szlamowatego, szarego osadu. Dlatego przefiltrowanie tej ilości krupniku zajmuje około doby. Trzeba się uzbroić w cierpliwość
Przefiltrowany trunek rozlewamy do butelek. Podobno (ale nie wiem dlaczego) krupniki i inne nalewki na miodzie powinno się przechowywać w butelkach kamionkowych. czemu tak jest, nie wiem, być może to zabobon, ale na wszelki wypadek już jakiś czas temu zaopatrzyłem się w kilka takich flaszek.
Po tygodniu krupnik nadaje się do picia.
Przepis na krupnik jest tak rewelacyjny że nie nadążam z robieniem tego pysznego trunku, już nie mówiąc o tym że tyko 1 butelka miała okazję postać aż 3 tyg, co podziałało fantastycznie na aromat. W końcu z nalewkami jest tak jak z sałatkami - muszą się dobrze "przegryźć";)
OdpowiedzUsuńW międzyczasie jestem na etapie szukania idealnego przepisu na porterówkę - liczę na pomoc w tym temacie..:) A może przepis już jest na blogu, tylko ja nieudolnie szukam?
Pozdrawiam serdecznie autora najlepszego bloga nalewkowego na świecie i okolicy! :)
Oj tam, oj tam...
UsuńPrzepisu na porterówkę tu nie ma, ale zalega w moich szpargałach w bliżej nieokreślonym miejscu, więc jak znajdę, to zamieszczę.
Super - dziękuję, czekam z niecierpliwością:)
OdpowiedzUsuń0,5l miodu ,0,5l wody ,1l spirytusu ,a wychodzi 1,3l krupniku ?
OdpowiedzUsuń0,7 "wyparowało" ?:)
Na to wygląda. Duża część miodu pozostała na filtrze w postaci szarego szlamu. Trochę wody wyparowało przy rozprowadzaniu gorącego miodu. Poza tym spirytus mieszany z wodą kurczy się (co odkrył już Mendelejew), więc z litra robi się go nieco mniej (choć wagowo to nadal tyle samo). Poza tym filtrowanie tez przynosi pewne straty (coś się rozleje, coś wsiąknie w filtr. Niestety.
UsuńMozna nie filtrowac zostawic samo opadnie na dno wtedy zlewa sie to co jest nad osadem a z osadu zeby sie nie zmarnowalo czasami jest tego sporo mozna dolac wodki dobrej i po kolejnych produkcjach krupniku ta gesta zawiesine do tego samego sloja az sie wyklaruje wtedy mozna przefiltrowac nie jest taka zla troche delikatniejsza
UsuńLekko zmodyfikowałem. Wszystkie przyprawy zagotowałem w ok 0,5l wody dodałem jeszcze sok z cytryny i pomarańczy, odrobinę imbiru, troszkę anyżu. Po zagotowaniu i ostudzeniu dodałem spirytus. Po ok jednym dniu przecedziłem przez filtry lekko podgrzałem i dodałem miodu. Teraz można sprawdzić moc i ewentualnie wzmocnić czy rozcieńczyć wg uznania i smaku. Krupnik niestety nabiera w pełni smak po długim leżakowaniu. SMACZNEGO.
OdpowiedzUsuń