Dzika róża jest krzewem, o którego kulinarnych właściwościach wiele słyszałem, lecz sprawdziłem je tylko w niewielkim stopniu. Oczywiście, jadłem konfiturę różaną, jednak inne możliwości przetworzenia kwiatów i owoców znam wyłącznie teoretycznie. Już dwa lata temu postanowiłem zapełnić tę lukę i nasadziliśmy z żoną na siedlisku około 150 sadzonek dzikiej róży z nadzieją, że za jakiś czas będziemy się cieszyć jej kwiatami i owocami. Jednak zapewne nastąpi to najwcześniej w przyszłym roku.
Trudno jest czekać tak długo z wypróbowaniem przepisu, zwłaszcza, że jeden z Czytelników już przed kilkoma tygodniami poprosił mnie o zamieszczenie jakiejś receptury na nalewkę różaną. Zrobiłem to w formie komentarza do jednego z postów, lecz później postanowiłem właśnie teraz, w tym sezonie jesiennym wypróbować ten przepis (lekko przeze mnie zmodyfikowany - zmniejszyłem ilość goździków i nieco zmieniłem proporcje wódki i spirytusu na korzyść tej pierwszej).
Brak owoców nie okazał się przeszkodą, na allegro można je kupić - bardzo ładne i niespecjalnie drogie. Już w środę paczka z nimi dotarła do moich rąk, a jej zawartość trafiła do zamrażalnika. Dziś przystąpiłem do jej przerobu.
Do stworzenia nalewki potrzebujemy:
1 kg owoców dzikiej róży
6 goździków
1/2 l spirytusu (95%)
0,7 l wódki (40%)
1/2 l płynnego miodu
Owoce należy przebrać odrzucając nadpsute i starannie opłukać. Po ocieknięciu powinny znaleźć się w zamrażalniku i całkowicie przemarznąć (a więc leżeć w nim przynajmniej dobę). Po tym czasie wsypuje się je do słoja, wrzuca goździki i zalewa mieszaniną wódki i spirytusu. Słój odstawiamy w ciepłe miejsce na 5 tygodni. Po upływie kilku dni, gdy owoce już rozmarzną, wskazane jest lekkie ich ugniecenie (np. tłuczkiem do kartofli) tak, by popękały i oddały do nastawu więcej smaku i aromatu.
Po upływie tego czasu należy zlać nastaw, owoce wycisnąć i otrzymana ciecz połączyć z nastawem. Miód wymieszać z dwiema szklankami ciepłej wody, zagotować, odszumować i lekko przestudzić. Do ciepłego wlać nastaw. Potem już z górki: filtrowanie, butelkowanie i 2 - 3 miesiące spokojnego dojrzewania.
Nastawiłem nalewkę z dzikiej róży już jakiś czas temu. Przepis prawie identyczny z tą różnicą, że nie dodałem miodu (zastąpił go brązowy cukier) ale dodałem dwie gwiazdki anyżkowe. Taki experyment, czy udany? Czas pokaże. :)
OdpowiedzUsuńA czy głóg można w podobny sposób potraktować? widziałem gdzieś na internatach przepis mieszany DR i głóg ale, po fenomenalnych efektach Pana Imbirówki zdam się na fachowca :)
OdpowiedzUsuńTak, można potraktować podobnie, tyle tylko, że nie trzeba ich przemrażać.
UsuńCzyli w przypadku dzikiej róży nie przeszkadza to, że będzie z pestkami?
OdpowiedzUsuńNie, nie jest to problemem.
UsuńCzy może Pan zarekomendować jakiś konkretny miód? Gdzieś wyczytałem, że najlepszy jest miód leśny, ze wskazaniem na wrzosowy. Nalewkę będę zlewał w ten weekend, wtedy też zapewne przyjdzie pora na wykorzystanie miodu. :)... I pytanie dodatkowe - czy ma Pan może jakieś kulinarne propozycje co zrobić z dziką różą? Czy można ją jakoś wykorzystać do innych celów czy raczej tylko śmietnik? Dziękuje z góry za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim rekomenduję miód pochodzący z solidnych pasiek nie skupiających się na maksymalizowaniu produkcji, ponieważ tam jest on rzeczywiście najwyższej jakości. Rzecz jasna, nie zawsze można do takiego producenta dotrzeć, wtedy jesteśmy skazani na sklepy, w których króluje miód będący mieszanką "miodu produkowanego w krajach UE i poza nimi", jak głosi eufemizm na etykiecie.
UsuńNatomiast co do gatunków, to trudno mi udzielić jednoznacznej rekomendacji, ponieważ ich wybór w dużym stopniu zależy od indywidualnych preferencji smakowych. Niektórzy wolą miody lżejsze, np. akacjowy, lipowy czy malinowy, inni - ciężkie i esencjonalne (np. rzepakowy czy gryczany), jeszcze inni przepadają za spadziowym. Tutaj nie jest łatwo cokolwiek polecać. Jednak do tej nalewki dam miód lipowy. Chcę, żeby dominował w niej smak i aromat dzikiej róży, więc sądzę, że smak tego miodu nie będzie zbyt narzucający się.
Mam pytanie na temat miodu. Dodałem go tyle ile jest w przepisie rozmieszałem z letnią wodą i połączyłem z nastawem. Przefiltrowałem i wlałem do butelki. Po jakims czasie stwierdziłem ze miód sie wytrącił i zalega na dnie butelki. Nastaw z miodem ma około 2 tygodni. Czy potrzeba wiecej czasu zeby składniki sie połączyły czy zrobiłem cos nie tak?Miód miałem ze sprawdzonej pasieki ale jak go rozpuszczałem to nie był płynny tylko skrystalizowany. Taki był w orginalnym słoiku. Próbowałem juz wszystko zlac do garnka i podgrzac, zeby rozpuścił sie miód ale widze ze jak tylko "nalewka" sie ostudziła to znów miód oddziela sie od reszty. Czy można teraz coś jeszcze z tym zrobić czy zostawic tak jak jest :)
OdpowiedzUsuńWydzielanie się tego osadu jest ewidentnym dowodem wysokiej jakości miodu. Naprawdę. Czym jest? Pyłkiem kwiatowym, który nie rozpuścił się w roztworze alkoholu i opadł na dno. Jeśli miód jest dobry, po prostu musi się pojawić. Z tym kłopotem łatwo sobie poradzić. Wystarczy zlać nalewkę do dużego naczynia i odczekać dwa tygodnie aż wytrąci się osad. Następnie ostrożnie, za pomocą rurki (najlepiej silikonowej) należy zlać klarowny alkohol znad osadu. I tyle :)
UsuńMam pytanko! Czy mogę taką nalewkę zrobić z suszonych owoców róży, głogu, jarzębiny, czy czeremchy?
OdpowiedzUsuńTak, suszone owoce również bardzo dobrze nadają się na nalewki.
UsuńNalewkę na DR robię już kilka lat i zdziwiłem się ,że miód łączy się bezpośrednio z nalewem.Ja miód stawiam na kaloryferze jak lekko się rozpuści wlewam do owoców po nalewie,miód sam się rozpuści w owocach wyciągając z nich to co najlepsze ,trwa to około miesiąca aż dobrze słodycz zmarszczy owoc.Odlewam syrop i owoce zalewam alkoholem 40% który ma za zadanie tzw.płukania. Póżniej prasa i dopiero wszystko łączę.Nalewkę z DR traktuję jako typowo leczniczą więc zadaniem jest wyciągnąć z niej jak najwięcej samej dobroci.W tym roku zrobiłem farmaceutów na DR.To jest rewelacja!
OdpowiedzUsuńmam pytanie.
OdpowiedzUsuńCzy suszone owoce od razu zalewać alkoholem (i tak już to zrobiłem :) , ale warto wiedzieć na przyszłość) czy też należy je przemrozić?
pozdrawiam
dzymol
Jeśli to suszone, to najpierw można je namoczyć w wodzie, a dopiero potem zamrozić. Chodzi o to, żeby kryształki lodu porozrywały błony wewnątrz owocu. W suszonych owocach może być za mało wody, żeby to nastąpiło.
UsuńAjjj do diaska 😐. Skoro mam juz owoce zalane alkoholem 3 dni to można jakos je podratować? Wyciągnąć, nasączyć wodą przemrozić i z powrotem do swoja? Czy juz odpuścić i czekać na efekt końcowy.
UsuńPozdrawiam dzymol
Jeśli już zalane, to nie ma co robić gwałtownych ruchów. Proponuję odczekać tyle, ile trzeba, a wersję z namaczaniem wypróbować następnym razem.
UsuńPrzymierzam się do debiutu w nalewce z dzikiej róży. Mam na swoim koncie już inne nalewki (żurawina, pestki jabłek, pigwa, jeżyny, wiśnie, winogrona, czarna porzeczka). Podoba mi się przepis, ale zastanawia mnie miód. Czemu go zagotować? Zagotowany miód traci swoje właściwości. Nie wystarczy go podgrzać do 30-35 stopni, by nie utracił swoich właściwości?
OdpowiedzUsuńSwego czasu też budziło to moje wątpliwości. Jednak dowiedziałem się od osoby interesującej się leczniczym wykorzystaniem miodu, że miód nie podgrzany ma właściwości zaflegmiające, natomiast dopiero po przegotowaniu nabiera właściwości rozgrzewających. Nie wiem, czy to prawda, ale może właśnie dlatego przepis mówi o gotowaniu.
UsuńDziękuję za odpowiedź ;-) idę zrywać owoce ;-)
Usuń