Jest to kolejna nalewka proponowana przez Pattie Vargas i Richa Gullinga. Być może trafniejszą jej nazwą byłby "Przegląd przypraw", bowiem wymaga ona dość długiej listy dodatków korzennych. Jednak są one dobrze dobrane i tworzą harmonijny bukiet aromatyczno smakowy, więc naprawdę można darować sobie sarkastyczne uwagi. Gdy przygotowywałem ten trunek, cała kuchnia, a później mieszkanie pachniały smakowitą, cieplutką szarlotką. To bardzo dobry, domowy zapach, zwłaszcza w początkach jesieni.
Nalewka jesienna jest o tyle nietypowa, że jej podstawę stanowi sok jabłkowy wzbogacany przyprawami i alkoholizowany. Teoretycznie najlepiej, by był on bezpośrednio uzyskiwany tuż przed nastawianiem, jednak nie zawsze jest to możliwe. Można wówczas skorzystać z soków dostępnych w sklepach. Ja wybrałem w tym celu nektar z antonówki, który konsystencją i mętnością przypomina wyrób domowy. Wprawdzie przy filtrowaniu utrudnia on życie, ale wart jest tego dodatkowego wysiłku.
Nalewka jesienna jest o tyle nietypowa, że jej podstawę stanowi sok jabłkowy wzbogacany przyprawami i alkoholizowany. Teoretycznie najlepiej, by był on bezpośrednio uzyskiwany tuż przed nastawianiem, jednak nie zawsze jest to możliwe. Można wówczas skorzystać z soków dostępnych w sklepach. Ja wybrałem w tym celu nektar z antonówki, który konsystencją i mętnością przypomina wyrób domowy. Wprawdzie przy filtrowaniu utrudnia on życie, ale wart jest tego dodatkowego wysiłku.
Do nalewki potrzebujemy:
650 ml soku jabłkowego
100 g cukru trzcinowego
1 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1 łyżeczki mielonego cynamonu
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
3 goździków
3 ziaren ziela angielskiego
250 ml brandy
120 ml spirytusu (96%)
W efekcie uzyskujemy nieco powyżej litra nalewki.
Sok jabłkowy należy zagotować, a następnie wsypać do niego cukier i starannie go rozpuścić.
Do tego roztworu wsypujemy wszystkie przyprawy, dodajemy łyżeczkę ekstraktu waniliowego i dokładnie mieszamy. Gotujemy na małym ogniu ok. 5 minut.
Po tym czasie ściągamy z ognia i odstawiamy, by wystygł. To właśnie teraz nasz dom zaczyna się napełniać szarlotkowymi aromatami. Gdy sok wystygnie, odcedzamy go przez gęste sitko do szklanego słoja, dolewamy brandy i spirytus i odstawiamy na miesiąc w chłodne i ciemne miejsce. Gdy wyznaczony czas minie, filtrujemy i butelkujemy. Nalewka nie musi dojrzewać. Ponoć doskonale smakuje z ciastem z dyni.
Jakiś czas temu zalałem alkoholem wędzone śliwki (dwa dni wędzenia nad ogniskiem :) Smak, aromat wędzonki niesamowity, ale teraz czas dosłodzić nalewkę. Czego użyć by nie zagłuszyć aromatu wędzonki? Syropu cukrowego, skarmelizowanego cukru, a może miodu (jakiego?). Liczę na Pana pomoc.
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepszy będzie syrop z białego cukru. Jest on najbardziej neutralny zapachowo.
OdpowiedzUsuń