Translate

poniedziałek, 18 lutego 2013

Nalewka figowo - śliwkowa ciąg dalszy

Przed czterema tygodniami nastawiłem eksperymentalną nalewkę figowo - śliwkową, o czym pisałem w tym poście. Czas płynie i proces tworzenia tego trunku powolutku dobiega końca. jednak potrzebna jest tu interwencja sprawcy, którą w krótkich słowach opiszę.
Jak być może pamiętacie, początkowo nastaw przypominał brudno-brunatne pomyje, jednak już po kilku dniach zaczął się klarować. Pyłek kwiatowy powolutku opadł na dno pokrywając grubym kożuchem śliwki i figi. Po dwóch tygodniach nadszedł czas zlewania. Było to zadanie proste na tyle, że wstyd opisywać je w osobnym poście. Wystarczyło przecedzić zawartość słoja przez sito, nasączone alkoholem owoce przerzucić do słoika i zasypać kilkoma kopiastymi łyżkami cukru. Już po paru dniach zrobił się z nich apetycznie wyglądający syrop i owoce zapewne za jakiś czas zostaną wykorzystane do ciasta. Niektórzy nawet zjadają je w formie słodkiej przekąski, ale to praktyka bardzo zdradliwa i upośledzająca zdolność chodzenia :)
Na tym właściwie skończył się ten etap produkcji trunku, nalew wrócił do słoika, a ten znów stanął w ciemnej szafce.

Po kolejnych dwóch tygodniach, a więc dzisiaj przyszedł czas na bardziej skomplikowane prace - zlewanie i filtrowanie, a więc praktyczną realizacje tego, o czym pisałem w jednym z niedawnych postów.
Do zlewania wykorzystałem rurkę gumową kupioną w sklepie akwarystycznym zaopatrzoną w swoisty bagnet domowej roboty wykonany z patyczka do szaszłyka. Wygląda to tak:


Taki bagnet jest przydatny ze względu na miodowy osad zalegający na dnie słoja. Pomaga utrzymywać wlot rurki nieznacznie ponad jego poziomem, a więc ułatwia uzyskanie klarownej nalewki. Przy pomocy klamerki do papieru
przytwierdziłem go do krawędzi słoika, a następnie, znaną wszystkim kierowcom i akwarystom metodą zassania płynu, powolutku zlałem nastaw znad osadu do stojącego niżej garnuszka.
Kiedy wszystko spłynęło, przelałem nastaw przez worek filtracyjny, aby usunąć drobne resztki osadu (zawsze trochę się go zaplącze).
A pozostała resztka również przewędrowała przez worek. Dwukrotnie, dzięki czemu dała całkiem klarowną nalewkę. Teraz przez dwa tygodnie napitek będzie w spokoju dojrzewać.

Opis degustacji znajduje się tutaj



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz