Doświadczenie dowodzi, że czysto biurokratyczne, a zatem, biurokratyczno - monokratyczne, dokumentowane administrowanie stanowi (...) najbardziej racjonalną formę sprawowania panowania *
- stwierdził przed ponad wiekiem Max Weber, a w nas, kiedy to czytamy, wzbiera opór. Najbardziej racjonalna forma sprawowania panowania? Gdzie tam! Gdzie urzędniczej papierologii do racjonalności, już prędzej jest wzorem irracjonalności i dominacji formy nad treścią.
Max Weber miał jednak swoje powody, skoro tak twierdził, a my na razie nie potrzebujemy w nie wnikać. Cytat przywoływany na początku jest dobrym punktem wyjścia do dzisiejszego tematu - biurokracji nalewkowej.
Pomysł ten nie jest mój, zaczerpnąłem go z książki Richarda Lehrla o domowym warzeniu piwa (w swoim czasie ją omówię) i jedynie zmodyfikowałem dostosowując do specyfiki produkcji nalewek.
Cóż jest w takim protokole?
To, co widać na powyższym obrazku. Ogólnie rzecz biorąc taki protokół składa się z 4 części: nagłówka (A) zawierającego datę, nr protokołu i nazwę nalewki. Następnie jest część B, w której wymienia się wszystkie składniki. W części C mamy opis kolejnych czynności przy produkcji oraz ich daty, a w ostatniej - zapisana jest łączna ilość nalewki i daty: zabutelkowania i otwarcia.
Możecie się śmiać, ale to jest naprawdę bardzo dobra metoda zapisu powstawania trunku. Nie tylko wiecie, jaki jest jego skład i ile trwały poszczególne etapy wytwarzania, potraficie także z dość dużą dokładnością ocenić moc uzyskanego napoju, ale także możecie się zorientować, jaka będzie ostateczna ilość nalewki uzyskanej ze znanej nam ilości składników. W powyższym przykładzie nie jest to może tak istotne, ale nadchodzi przecież sezon owocowy, a gdy robimy nalewkę na soczystych wiśniach czy żurawinie, nigdy do końca nie wiemy, jak dużą część przygotowywanego trunku będzie stanowić sok. Takie protokoły naprawdę ułatwiają orientację w temacie.
Możecie się śmiać, ale to jest naprawdę bardzo dobra metoda zapisu powstawania trunku. Nie tylko wiecie, jaki jest jego skład i ile trwały poszczególne etapy wytwarzania, potraficie także z dość dużą dokładnością ocenić moc uzyskanego napoju, ale także możecie się zorientować, jaka będzie ostateczna ilość nalewki uzyskanej ze znanej nam ilości składników. W powyższym przykładzie nie jest to może tak istotne, ale nadchodzi przecież sezon owocowy, a gdy robimy nalewkę na soczystych wiśniach czy żurawinie, nigdy do końca nie wiemy, jak dużą część przygotowywanego trunku będzie stanowić sok. Takie protokoły naprawdę ułatwiają orientację w temacie.
* Max Weber Gospodarka i społeczeństwo. zarys socjologii rozumiejącej Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002, s. 166
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz