Wprawdzie w niedzielę pisałem, że mam pewne kłopoty z natchnieniem do robienia wpisów na blogu, ale nie ma sensu zbyt poważnie traktować takich deklaracji. Za często bowiem okazuje się, że to, co górnolotnie nazywamy brakiem natchnienia można całkiem przyziemnie określić lenistwem. Być może tak właśnie jest w moim przypadku, ponieważ okazało się, że spokojne przejrzenie książek z przepisami nalewkowymi bardzo szybko przełożyło się na pomysł nowego zestawienia smaków - nalewkę herbacianą.
Jednak proporcje podawane w przepisie Rogali wydały mi się złe, postanowiłem je zmienić. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale robię to na własną odpowiedzialność. Jeśli ktoś chce naśladować - zapraszam.
Do nalewki potrzebujemy:
30 g czarnej herbaty liściastej
250 ml wody
100 g cukru
soku z 1,5 cytryny
50 ml syropu malinowego
50 ml rumu
200 ml wódki czystej
( w efekcie otrzymamy około 600 ml nalewki)
( w efekcie otrzymamy około 600 ml nalewki)
Herbatę zalewamy wrzątkiem i na 10 minut zostawiamy by naciągnęła. Nie wiem, jaki gatunek jest najlepszy (ja wykorzystałem Darjeeling), chodzi o to, by była świeża i aromatyczna. Fusy ładnie wchłoną wodę i w kubku szybko pojawi się liściasta papka. Być może tak właśnie wygląda czajura pijana pod celą.
Gdy herbata naciągnie przelewamy ją przez sitko i odstawiamy na jakiś czas do odsączenia. Następnie dodajemy sok z cytryny, cukier i syrop malinowy. Wszystko mieszamy, a później łączymy z wódką i rumem.
Otrzymany trunek jest dość mętny, ale jeszcze dużo przed nim - odstawiamy go na trzy miesiące w ciemne miejsce, aby się wyklarował, a następnie zlewamy i raczymy się w sposób, oczywiście, umiarkowany.
Sęk w tym, że za trzy miesiące będzie połowa maja, a to czas mało kojarzący się z popijaniem herbatki 'z prądem'. Cóż, pozostaje tylko mieć nadzieję, że maj w tym roku będzie wyjątkowo śnieżny i zimny.
Po ostatnim wpisie dobrze wnioskuję, że eksperyment z proporcjami był udany i żadne inne zmiany nie są konieczne? Za parę dni wybieram się na tydzień na narty i oddałabym wszystkie skarby świata żeby ta nalewka stała właśnie w moim barku i żebym mogła ją właśnie przelewać do piersiówki! Niestety... Z myślą o przyszłym roku zamierzam teraz naprawić ten błąd i zaraz zabieram się za tą nalewkę (dalej nie wiem, jak mogłam ją przegapić w zeszłym roku!)
OdpowiedzUsuńTak, proporcje były zdecydowanie dobre.
Usuń