Przed ponad trzema tygodniami opublikowałem przepis na porterówkę świąteczną. Z tego, co widzę po statystykach, cieszy się ona całkiem dużym zainteresowaniem. Nie wiem, czy to zasługa przymiotnika "świąteczna" w grudniu wychwytywanego przez przeglądarki szczególnie często, czy też sentymentu internautów do porteru. Mam nadzieję, że to drugie, jako że sam bardzo lubię ten właśnie gatunek "charakternego" ciemnego piwa znad Bałtyku.
Dziś zaprezentuję drugi przepis na porterówkę. Pochodzi on z Wielkiej księgi nalewek, niedawno w jednym z komentarzy przytaczał go wytrwały Czytelnik - czgr (pozdrawiam :)). Zdecydowałem się wprowadzić tu drobne modyfikacje (więcej porteru, mniej miodu i przypraw). Składniki są zbliżone do tych z poprzedniego, jednak sposób wykonania jest odmienny. No i pojawia się w nim chleb. Ten (pozornie zupełnie nie-nalewkowy) dodatek już kiedyś pojawił się w przepisie na staropolską nalewkę chlebową. Z tego, co wiem, jest on z reguły wykorzystywany w starych przepisach, wywodzących się jeszcze z dawnych tradycji szlacheckich; niekiedy zalecają one wręcz pieczenie specjalnych podpłomyków i wkruszanie ich do nastawu. Jaka jest geneza tego pomysłu - nie wiem, jednak chleb razowy okazuje się być dodatkiem czyniącym nalewkę nieco wytrawniejszą i nadającym jej zbożowego posmaku. W zestawieniu z porterem może to dobrze "zagrać", jako że samo to piwo jest wyraźnie jęczmienne w smaku.
Do nalewki potrzebujemy:
0,4 l porteru
200 g miodu
5 kromek chleba razowego
2 łyżeczek przyprawy piernikowej
3 łyżeczek rodzynek
1,25 l wódki (40%)
Chleb kroimy w kostkę i podgrzewamy na patelni, przy czym bardziej powinno nam zależeć na wysuszeniu chleba niż jego zrumienieniu. Następnie wrzucamy do słoja, dodajemy rodzynki, przyprawę piernikową oraz goździki i zalewamy wódką. Odstawiamy na dwa tygodnie przynajmniej raz dziennie wstrząsając naczyniem. Po dwóch tygodniach przecedzamy.
Gdy nastaw chlebowy już zalegnie w słoju, bierzemy się za porter. Podgrzewamy go w garnku (pamiętając o tym, że lubi się pienić). Nie musimy doprowadzać do wrzenia, wystarczy jeśli będzie mocno ciepły. Dokładnie rozpuszczamy w nim miód i uzyskany roztwór zlewamy do drugiego słoja. On również musi poczekać dwa tygodnie.
Po tym czasie łączymy porterowo - miodowy syrop z nastawem z chleba, rodzynek i przypraw i odstawiamy w ciemne, chłodne miejsce na trzy miesiące. Gdy upłyną, filtrujemy i butelkujemy nalewkę, dając jej jeszcze dwa miesiące na dojrzewanie.
Nie był by Pan sobą, gdyby nie zmodyfikował przepisu. ;) Ciekaw jestem efektu końcowego. Tak na marginesie. Zastanawiam się czy dodanie Grand Imperial Chili Porter spowoduje posmak chilli na finiszu. Jakie jest Pana zdanie?
OdpowiedzUsuńLubię modyfikacje :) Większość przepisów na nalewki jest już ustalona, więc przynajmniej tyle mogę dać od siebie.
UsuńMyślę, że chili może być wyczuwalne. Ale nie ukrywam, że tego piwa w ogóle nie znam, więc strzelam w ciemno.
Więc czas najwyższy poznać. Myślę, że dla kogoś kto lubi portery to pozycja obowiązkowa. http://www.browar-amber.pl/pl/nasze-produkty/grand-chili
Usuń