Dzisiaj głównym bohaterem znów będzie whisk(e)y łączona z owocami. Peach Cordial (tak w oryginale nazywa się nalewka, którą zaraz przedstawię), podobnie jak cherry bounce wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych i zasady ich tworzenia są bardzo podobne - w skrócie rzecz ujmując sprowadzają się do rozdrobnienia owoców, posłodzenia ich i zalania whisk(e)y. Receptura pochodzi z książki Miss Leslie Seventy-Five Receipts for Pastry, Cakes and Sweetmeats wydanej w Filadelfii w 1832 roku.
1 kg brzoskwiń
1 l whisky (lub whiskey)
3 łyżek cukru trzcinowego
I tyle. W efekcie uzyskujemy około 1,2 - 1,3 l. alkoholu
Brzoskwinie powinny być bardzo dojrzałe, miękkie i soczyste. Najlepiej by wręcz rozmazywały się w rękach. Wówczas gwarantują dużą ilość aromatycznego soku, a o niego przecież tu chodzi. Takie właśnie owoce myjemy, pozbawiamy pestek i kroimy na drobne kawałki. Jeśli ktoś chce, może je rozgnieść tłuczkiem do kartofli, ewentualnie zmiksować, choć nie jest to konieczne. Do tak przygotowanych brzoskwiń wsypujemy cukier i wlewamy whisky. Wskazane jest także rozbicie połowy pewtek i wrzucenie ich środków do nastawu. Dodadzą mu odrobinę goryczki.
Jeśli chodzi o whisky, to nie ma żadnych konkretnych wskazówek, jaka powinna ona być. Teoretycznie rzecz biorąc, powinno się skorzystać z burbona. Byłoby to oznaką wierności wobec amerykańskiego - bądź co bądź - przepisu. Ja jednak wykorzystałem Jasia Wędrowniczka, którego miałem pod ręką.
Jeśli chodzi o whisky, to nie ma żadnych konkretnych wskazówek, jaka powinna ona być. Teoretycznie rzecz biorąc, powinno się skorzystać z burbona. Byłoby to oznaką wierności wobec amerykańskiego - bądź co bądź - przepisu. Ja jednak wykorzystałem Jasia Wędrowniczka, którego miałem pod ręką.
Tak przygotowany słój odstawiamy na trzy miesiące. Po tym czasie alkohol filtrujemy i butelkujemy. Podobnie jak morelówka nie musi dojrzewać.
Miłośnicy anglosaskich trunków mogą te pomysły przyjmować z niejaką rezerwą. Nalewka na whisky? WTF?! Wygląda jednak na to, że takie wykorzystywanie destylatu sięga początków nowoczesnej epoki whisky i burbona, a więc nie ma powodów, by odsądzać je od czci i wiary. Warto przy okazji jednak pamiętać, że ówczesna whisky z pewnością nie była tak wysublimowana, jak współczesna. Nie tylko nie poddawano jej tak starannemu kupażowaniu, ale z reguły nie leżakowała w beczkach, przypominając tym samym obecny amerykański moonshine czy polski bimber.
Ostatnie lata przynoszą zresztą zmiany na rynku idące w kierunku łączenia whiskey z dodatkami aromatyczno smakowymi. Tyle, że teraz nazywa się to mądrzej - infuzją. Bardzo ciekawie opowiada o tym Fred Noe - prawnuk Jima Beama
Hej, od pewnego czasu bawię się nalewkami i uznaję Twój blog za doskonałe źródło wiedzy na ten temat. Do wytworzenia cytrynówki oraz wiśniówki skorzystałem z Twojego przepisu z bloga. Ogólnie jestem zwolennikiem nalewek nieprzesadnie słodkich (ale jednak słodkich) oraz kwaśnych, takie wg mnie są najsmaczniejsze - z dodatkowym posmakiem owocowym. W tym kontekście zastanawiam się, czy takie owoce jak agrest lub czerwona / czarna porzeczka nie byłby bardzo wdzięcznymi owocami pod nalewkę - co na ten temat sądzisz? Dodatkowo myślałem nad zrobienie cytrynówki na limetkach zamiast cytrynach, próbowałeś kiedyś ? Takiego przepisu nie znalazłem i zastanawiam się czy są ku temu powody :)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedno pytanie odnośnie filtrowania - korzystam z czterokrotnie złożonej gazy i rzeczywiście po takich owocach jak wiśnie czy śliwki zostaje na dole osad. Czy ten osad wpływa w długim terminie na walory smakowe, czy jedynie na estetykę przejrzystości trunku?
Co do powyższego przepisu to muszę przyznać że bardzo interesujący, chociaż te na wódce wychodzą znacznie bardziej ekonomicznie :) Skoro piszesz o bourbonie to w sumie można dostać taki quazi Jim Beam w lidlu (western gold) za niecałe 40zł/0,7l.
pozdrawiam
Porzeczki są bardzo dobrym materiałem na nalewki. Zwłaszcza czarne, które dają doskonałą barwę, smak i aromat. Czerwone trochę mniej, ponieważ nie są tak bardzo esencjonalne, ale zdarzało mi się pić z nich nalewkę i jest naprawdę dobra.
UsuńNa agreście jeszcze nie nastawiałem nalewki, nie piłem jej też u innych. Wiem jednak, że winiarze bardzo wysoko cenią ten owoc. Przede wszystkim ze względu na aromat doskonale przechodzący do alkoholu. Mają z nim jednak mały problem - ciężko jest wycisnąć sok. Jednak w przypadku produkcji nalewek nie ma to znaczenia, skoro można zalać całe owoce. Gdybym miał dostęp do agrestu, pewnie już bym taką nalewkę nastawił. Kłopot w tym, że jest on horrendalnie drogi i trudny do kupienia. Na działce wprawdzie zasadziłem krzaczek, ale omyłkowo rozjechałem go kosiarką i już tego nie przeżył :(
Osad nie wpływa na walory smakowe nalewki, to jedynie kwestia estetyczna. Zresztą, z moich obserwacji wiem, że nawet w doskonale przefiltrowanej nalewce prędzej czy później pojawi się osad. To efekt niestosowania substancji konserwujących i stabilizujących.
Dzięki za odpowiedź :) Powiem szczerze, że wcześniej nie analizowałem tematu agrestu bo nigdy go nie szukałem. Wspomnienia tego owocu mam jeszcze z czasów dzieciństwa, teraz rzeczywiście zobaczyć agrest gdzieś na bazarze graniczy z cudem (co dopiero w markecie). Gdzieś w internecie czytałem, że w tym roku można było dostać po 14zl/kg więc chyba przesadnie drogi nie jest (co się natomiast stało z ceną cytryny, jakiś kosmos - 15zl/kg, pamiętam że rok temu były po 6-8zł). Jest szansa że w tym roku będziesz jeszcze coś robił na czarnej porzeczce i wrzucisz post na ten temat? :) Osobiście mam ochotę coś na tym zrobić - chyba że to żadna magia i po prostu owoce porzeczki zasypuje się cukrem a następnie alko i odstawia na miesiąc, potem filtracja i kilka miesięcy jak z wiśniówką? :)
OdpowiedzUsuńJuż w tym roku z porzeczki nic nie nastawię. jakby co - tu jest przepis: http://pracownianalewek.blogspot.com/2013/07/smorodinowka.html
UsuńCzy zamiast whisky może być brandy ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ryszard
Tak, może być. Smak będzie trochę inny, ale zasada jest ta sama.
UsuńA nastaw przechowujemy w miejscu nasłonecznionym jak przy morelówce czy tu przeciwnie?
UsuńPozdrawiam
Ryszard
Tak, może być nasłonecznione, ale nie musi.
Usuń