Przepis na tę nalewkę jest autorską modyfikacją receptury zawartej w książce Pattie Vargas i Richa Gullinga. Różnica między naszymi wersjami jest niewielka. Autorzy zalecają dodanie dużo większej ilości cukru. Ja ją radykalnie zmniejszyłem. Amerykanie uwielbiają słodycze i tu tkwi główny problem w realizowaniu ich przepisów alkoholowych w polskich warunkach. Czasem mam wrażenie, że to, co Vargas i Gulling proponują, sprowadza się do rozcieńczania i aromatyzowania cukru.
Do jej stworzenia potrzebujemy:
1/2 litra jasnego rumu
1/2 szklanki cukru trzcinowego
3/4 szklanki luźno wsypanych świeżych liści mięty
1/3 szklanki luźno wsypanych liści melisy
2 szklanek wody
2 łyżeczek tartej skórki z cytryny
W efekcie otrzymamy około 0,9 l nalewki.
Smak tego trunku w dużym stopniu zależy od tego, jaką odmianę mięty wybierzemy. Ja od dłuższego czasu jestem zwolennikiem intensywnie pachnącej, silnej mięty o intensywnie zielonych i nieco sztywnych liściach (na zdjęciu powyżej). To dzielna roślina. Na siedlisku nasadziliśmy ją obok pokrzywy. Po dwóch sezonach mięta wygrała rywalizację o przestrzeń życiową. Rozrasta się w szybkim tempie i nie ma litości dla parzącej sąsiadki. Prawdziwy liściasty fighter. Jednak nie wszystkim smakuje jej intensywny aromat. Na szczęście w Polsce jest kilkadziesiąt odmian tej rośliny, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Liście grubo kroimy i zalewamy rumem. Odstawiamy na tydzień. Po tym czasie przecedzamy, a liście wyrzucamy. Rum nie jest już jasny, lecz ma barwę starego złota.
W garnuszku gotujemy wodę, wsypujemy cukier i robimy lekki syrop, do którego wrzucamy pokrojone liście melisy. Gotujemy kilka minut i studzimy. następnie dodajemy wraz ze skórką cytrynową do oczekującego nastawu. Po miesiącu odławiamy skórkę cytrynową i pozwalamy nalewce dojrzewać kolejne dwa miesiące.
Jest to napitek bardzo smaczny i aromatyczny. jednak naprawdę świetnie smakuje jako dodatek zaostrzający smak ice tea. Daje naprawdę orzeźwiający napój. Nie dla kierowców, rzecz jasna ;)
<a href="http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/nalewki-i-wina-domowe-ii-edycja"><img src="http://durszlak.pl/system/campaign/banner/1017/embed_JVLyC32aEpBoEtx7m9y23m8e4lxphgzz.JPG" alt="Nalewki i wina domowe II edycja"></a>
<a href="http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/nalewki-i-wina-domowe-ii-edycja"><img src="http://durszlak.pl/system/campaign/banner/1017/embed_JVLyC32aEpBoEtx7m9y23m8e4lxphgzz.JPG" alt="Nalewki i wina domowe II edycja"></a>
A co to za odmiana mięty? bo to nie jest chyba mięta polna ani mięta zielona ani na pewno pieprzowa.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Otrzymałem jej sadzonkę kilka lat temu od pewnej babci. Wydawało mi się, że to mięta pieprzowa, bo ma bardzo intensywny smak, ale jestem laikiem w tej dziedzinie.
UsuńJest to mięta czekoladowa :)
OdpowiedzUsuńchciałem się zapytać czy zna Pan może jakiś sposób na zachowanie koloru miętówki. Ostatnio robiłem nalewkę z mięty pieprzowej. Liście mięty usunąłem ze spirytusu po 24 godzinach. Miętówka na początku miała przepiękny zielony kolor, który raptem po trzech dniach nabrał żółto-brązowej barwy. Miętówkę przez cały ten czas trzymałem w ciemnym miejscu z dala od promieni słonecznych. Będę wdzięczny za pomoc ;-)...
OdpowiedzUsuńNie mam dla Pana dobrych wieści. Z tego, co czytałem, ładny, zielony kolor miętówki można utrzymać tylko i wyłącznie w nalewce robionej z olejku miętowego, a nie liści. Nastaw na mięcie naturalnej zawsze zbrązowieje, co jednak nie przekłada się na utratę jego walorów aromatycznych i smakowych.
Usuń