Translate

sobota, 12 stycznia 2013

Niech trwają nalewki!

Picie wina - to jest życie, degustacja wina - to nauka, rozmowa o winie to sztuka stwierdził kiedyś Henri Beraud i to zdanie można z całą pewnością zastosować także do nalewek. Zajmuję się nimi od kilku lat i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jeśli odnieść się do tego cytatu, to dopiero zaczynam życie, powoli się uczę, a artysta ze mnie początkujący. Jednak moje doświadczenia w tej materii są na tyle zadowalające, że mogę się nimi podzielić z Czytelnikami, którzy zechcą poświęcić choć trochę czasu temu blogowi.
Moja przygoda z nastawianiem nalewek zaczęła się mniej więcej 10 lat temu i przechodziła różne fazy - od ogromnej fascynacji po głębokie uśpienie. Jednak z biegiem czasu zorientowałem się, że wśród bliższych i dalszych znajomych stopniowo rozwija się zainteresowanie tą sztuką kulinarną, podczas spotkań towarzyskich degustuje się własne wyroby, omawia przepisy, planuje kolejne kroki. Jest to chyba dowód na sygnalizowany przez znawców tematu renesans nalewek w Polsce. Myślę, że wynika to z dużej atrakcyjności nalewek nie tylko jako napojów miłych podniebieniu, ale także - i to nie jest za duże słowo - jako dzieła, które wymaga czasu, uwagi, staranności (pieniędzy również), lecz potrafi odwdzięczyć się nie tylko smakiem, ale również ogromną satysfakcją. To właśnie ona mobilizuje do sprawdzania kolejnych przepisów, modyfikowania już wypróbowanych i - co chyba najtrudniejsze - cierpliwego, wielomiesięcznego oczekiwania, aż wyrób będzie nadawał się do picia.
Właśnie o tym chcę pisać w blogu. O przepisach, które warto wypróbować, o smaku gotowych wyrobów o praktycznych kwestiach związanych z wytwarzaniem nalewek. Przy okazji pewnie poruszę kilka innych tematów związanych z samodzielnie wykonywanymi alkoholami, bo przecież nie tylko nalewki można tworzyć w warunkach domowych. Żałuję jedynie, że choć będę mógł opisywać walory smakowe, degustacja w trybie on-line jest (przynajmniej na razie) niemożliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz