Translate

piątek, 27 lutego 2015

"Samogon"


Samogon wybuchnął niebieskim, mętnym płomieniem
- Widzisz?
- Ze zboża czy z buraków? - zainteresował się Czonkin
- Z łajna, Wania - z powściągliwą dumą powiedział Gładyszew

Nie, nie, żeby było jasne - nie będzie to żaden przepis, proszę się nie obawiać. Dziś omówię bardzo interesującą książkę przybliżającą temat samogonu w kulturze rosyjskiej oraz zawierającą sporą garść praktycznych informacji odnośnie produkcji tego alkoholu. Niekoniecznie z łajna.

Samogon. Historia i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych to interesująca książka dotycząca nie tylko samego bimbru, ale również miejsca, jakie wódka zajmuje w historii i kulturze Rosji od czasów średniowiecza. Ten temat jest właściwie punktem wyjścia autorów, którzy zadają sobie pytanie o to, jak wódka stała się narodowym napojem Rosjan. Ich poszukiwania obejmują klasztory, dwory, przedstawicielstwa genueńskich kupców, a więc środowiska, które mogły być kluczowe dla zaistnienia mocnych trunków na terenie Rusi. W końcu kierują się ku moskiewskiemu Kremlowi, który był nie tylko siedzibą władzy politycznej rozwijającego się w późnym średniowieczu państwa rosyjskiego, ale także miejscem, z którego wyszedł niezwykle istotny impuls sprzyjający upowszechnieniu się wódki na terenie całego kraju: narodziny państwowego monopolu gorzelniczego w epoce Iwana Groźnego. Jak stwierdzają cytowani przez autorów historycy A. Zorin i A. Haniutin: W rosyjskiej historii istnieje jedna dziwna zbieżność. Państwo rosyjskie formuje się i nabiera politycznej samodzielności w drugiej połowie XV wieku. W tym czasie na Rusi z gwałtownością epidemii rozprzestrzeniał się nowy napój alkoholowy nazwany później wódką. Mimo woli nasuwa się wniosek: albo formowanie państwa rosyjskiego stymulowało powstawanie przemysłu gorzelniczego, albo, na odwrót, państwo rosyjskie mogło powstać dzięki pieniądzom zarobionym na produkcji i handlu wódką (s. 20). Cóż, teza śmiała, lecz prawdopodobna, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę upór, z jakim moskiewskie władze rozciągały swoją kontrolę nad wódczanym interesem zmuszając swych poddanych do picia tego alkoholu w możliwie jak największych ilościach.

W tej perspektywie produkcja samogonu nabiera wymiaru politycznego. Ba, rzekłbym nawet że staje się wręcz praktyką wolnościową i wymierzoną w aparat ucisku. Zwłaszcza, że warunki naturalne jej sprzyjają - obfitość zbóż a później ziemniaków zachęcała do eksperymentowania, zwłaszcza tam, gdzie pod dostatkiem było pańszczyźnianej siły roboczej - w posiadłościach arystokracji. Nie jest przypadkiem, że wiele wybitnych marek rosyjskiej wódki (np. Smirnoff) wywodzi się od szlacheckich rosyjskich rodów, których zasługi dla państwa nierzadko były wynagradzane zgodą na produkcję własnego alkoholu.

Tym niemniej nie tylko szlachta samogon pędziła - lud robił to równie chętnie dochodząc do niemałych osiągnięć w tej dziedzinie. Temu poświęcone są dalsze części książki, w których autorzy omawiają kwestie techniczne (dużo praktycznych porad) oraz smakowe. Zwłaszcza te ostatnie są bardzo istotne zważywszy na fakt, że samodzielna destylacja w warunkach domowych (a nieraz także konspiracyjnych) nie dawała produktu wysokiej jakości, stąd wynikała konieczność jego uzdatniania i uszlachetniania. Jedną z metod poprawy jakości bimbru było nastawianie nalewek - ostatnia część książki to kilkadziesiąt receptur destylatów, likierów, wódek leczniczych i nalewek przyrządzanych nie tylko z samogonu, ale również ze spirytusu monopolowego.

Ta ostatnia część okazuje się, niestety, najsłabsza. Nie dlatego, że przepisy są kiepskie. Wręcz przeciwnie - niektóre z nich mogą być świetną inspiracją. Ale właśnie - tylko inspiracją, ponieważ wygląda na to, że korektor tego tomu stracił czujność i pozwolił, by do tekstu wkradły się błędy. Jak bowiem można interpretować przepis na nalewkę jabłkową wytwarzaną z 2,5 kg jabłek, 1,5 l wódki, 2 kg cukru i... 7,5 l wody? (s. 203) Dodatkowo, jeśli wczytać się w przepis, okazuje się, że przy nastawianiu tego trunku owszem, potrzeba 2,5 kg jabłek i 1,5 l wódki, ale połączonych z 2,5 kg cukru i 1,5 l wody. Więc jakie w końcu są te proporcje? Trudno dociec. W niektórych z pozostałych przepisów również można natknąć się na niejasności, choć nie tak jaskrawe, jak w podanym przykładzie. Dlatego warto zachować ostrożność i krytycyzm przy wprowadzaniu tych przepisów w życie. Niestety.

Recenzja nie byłaby kompletna bez omówienia jeszcze jednej kwestii: szaty graficznej. Wydawnictwo Baobab było (jest?)* znane z dużej staranności w graficznym opracowaniu swoich książek. Tak jest i w tym wypadku - Samogon... wydano naprawdę bardzo ładnie. Dobry papier, wyraźny druk. Tekst ilustrują liczne reprodukcje prac rosyjskich i radzieckich malarzy w większości nawiązujących do wódki i jej spożywania prezentujące różne ujęcia tematu: od sielsko ckliwych, poprzez naturalistyczno - rodzajowe aż po tragikomiczną groteskę. Do wyboru do koloru. To sprawia, że nawet jeśli nie znosimy alkoholu, picie wódki nas brzydzi, bimbrownictwo odrzuca jako niemoralne uszczuplanie dochodów państwa, zaś nalewki traktujemy, jako hobby starych pierników, to i tak warto sięgnąć po tę książkę. By nacieszyć oczy zgrabnie wydanym tomem. Nieczęsto można na taki natrafić.




*Nie wiem, czy wydawnictwo to jeszcze istnieje, czy też już należy do przeszłości. Krótkie poszukiwania internetowe pozwoliły stwierdzić, że w różnego rodzaju spisach przedsiębiorstw "Baobab" figuruje. Tym niemniej nie ma własnej strony internetowej (nawet nieaktualnej), więc trudno określić, jaki jest rzeczywisty stan tego wydawnictwa.

Samogon. Historia i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych praca zbiorowa pod red. Roberta Macieja, Baobab, Warszawa, bdw, 227 s.



3 komentarze:

  1. Kiedy fanpage pracowni nalewek na faceboku? ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc - nie wiem. Nie umiem korzystać z FB i nie lubię tego medium :( Ale pewnie trzeba będzie kiedyś to zdziałać.

      Usuń
  2. I ja od niedawna posiadam konto na fb. Niby rzecz zbędna, a jednak przydatna. ☺

    OdpowiedzUsuń